Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że Ministerstwo Sprawiedliwości planuje reformę prawa rodzinnego. Z doniesień wynika, iż w niektórych przypadkach możliwy będzie rozwód u notariusza bądź w urzędzie stanu cywilnego. Czy to dobre rozwiązanie?
W obecnym stanie prawnym istnieje tylko jedna droga do uzyskania rozwodu – droga sądowa. Konieczne jest więc sporządzenie i złożenie pozwu, a następnie czekanie na wyznaczenie terminu rozprawy. Następnie sąd przeprowadza postępowanie dowodowe i wydaje wyrok. Wszystko to może trwać nawet kilka lat, w zależności od stopnia skomplikowania danej sprawy. Jeżeli jednak strony nie mają wspólnych małoletnich dzieci i wnoszą o rozwód bez orzekania o winie, sąd może wydać orzeczenie już na pierwszym terminie.
W kontekście powyższego warto zwrócić uwagę, że do orzeczenia rozwodu konieczne jest, aby między małżonkami nastąpił zupełny i trwały rozpad pożycia. Jest on zupełny, gdy ustały trzy więzi – emocjonalna, gospodarcza i fizyczna. Natomiast, jeśli strony wykluczają powrót do wspólnego życia, wówczas jest trwały.
Oprócz tego istnieją tzw. negatywne przesłanki rozwodowe, a więc okoliczności wykluczające możliwość orzeczenia rozwodu. Są to sprzeczność rozwodu z zasadami współżycia społecznego oraz sytuacja, gdy jego orzeczenie zagraża dobru małoletnich dzieci stron.
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt, którego celem jest odciążenie sądów. Idea ta jest jak najbardziej słuszna, albowiem w niektórych wydziałach czeka się naprawdę bardzo długo na rozpoznanie sprawy. A przecież czas jest jedną z najcenniejszych rzeczy, jakie ma każdy człowiek.
Z tego względu Ministerstwo proponuje, aby możliwy był rozwód u notariusza lub też rozwód w urzędzie stanu cywilnego. Byłoby to rozwiązanie nie tylko szybsze, ale i prostsze, a co za tym idzie, także tańsze.
Jak informuje serwis Prawo.pl, obecnie w resorcie trwają analizy dotyczące zgodności proponowanych rozwiązań z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Z pewnością za jakiś czas pojawią się kolejne doniesienia medialne o dalszych losach pomysłu.
Rozwód u notariusza lub w urzędzie stanu cywilnego to koncepcja, która wzbudza we mnie bardzo poważne wątpliwości. Dotyczą one kilku aspektów, które omówię pokrótce poniżej.
Przede wszystkim pragnę zwrócić uwagę na art. 18 Konstytucji RP. Mianowicie postanowiono w nim, że małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. I tutaj powstaje pierwsze pytanie – w jaki sposób państwo ma realizować tę ochronę i opiekę? Czy przekazanie kompetencji sądów notariuszom lub urzędnikom nie stoi w sprzeczności z ustawą zasadniczą?
Moja druga wątpliwość wynika z art. 175 Konstytucji RP, który zawiera następującą dyspozycję: wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe. Sąd wyjątkowy lub tryb doraźny może być ustanowiony tylko na czas wojny.
Z powyższego jednoznacznie wynika, że wymiar sprawiedliwości zarezerwowano dla sądów. Rozwiązanie małżeństwa przez rozwód wymaga zawsze rozpoznania wszystkich okoliczności sprawy, zbadania, czy nastąpił zupełny i trwały rozpad pożycia małżeńskiego, a także czy rozwód nie jest sprzeczny z dobrem małoletnich dzieci stron i z zasadami współżycia społecznego. Rozwód u notariusza lub w urzędzie stanu cywilnego to de facto przeniesienie kompetencji sądu na te podmioty – staną się one wówczas quasi-sądem, co też w mojej ocenie stoi w sprzeczności z ustawą zasadniczą.
Kolejną kwestią jest przygotowanie notariuszy i urzędników. Dotychczas nie mieli oni dużej styczności z rozstającymi się osobami. Owszem, do kancelarii notarialnej nieraz przychodzą byli bądź rozwodzący się małżonkowie, aby dokonać np. podziału majątku. Niemniej sporządzenie umowy w formie aktu notarialnego nie jest orzekaniem o istocie danej sprawy, co jest obecnie zarezerwowane wyłącznie sądom.
Na koniec jeszcze jedna rzecz. Otóż możliwość uzyskania rozwodu u notariusza lub w urzędzie stanu cywilnego sprawiłaby, iż adwokaci i radcowie prawni straciliby część swoich klientów. Uczciwe podejście do sprawy wymagałoby wynagrodzić w jakiś sposób ten fakt. Przede wszystkim można by znacząco podnieść stawki za czynności adwokacko-radcowskie wynikające z rozporządzenia oraz rozszerzyć przymus adwokacko-radcowski. Nie sądzę jednak, aby politycy zdecydowali się na taki krok.
Nie jest żadną tajemnicą, że polskie sądy są przeciążone pracą, szczególnie te w dużych miastach. Wpływa to bezpośrednio na tempo rozpatrywania spraw. Z tego względu inicjatywy mające na celu skrócenie czasu oczekiwania na rozstrzygnięcie są warte uwagi. Powinny one jednak być na tyle przemyślane, aby mieć pewność co do ich zgodności z Konstytucją RP. W przypadku proponowanych zmian przewiduję, iż – jeżeli Sejm uchwali nowelizację Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego – przepisy te zostaną zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego bądź też nowelizacja ta nie zostanie podpisana przez prezydenta.